Catwoman

[BD96]

To już lepiej się prezentuje ten annual, w którym Catwoman i Batman (jako małżeństwo) razem po zmroku odwracali Gotham do góry nogami.

Heh chyba czytałem ten elseworld. Czy to nie jest czasem ten komiks w który to piękne małżeństwo ma syna Dicka, a powstrzymać tą przestępczą szajkę postanowił komisarz policji Gotham City... Joker? .

[Anarky]

Tak to ten



Catwoman: Volume 1 może nic nadzwyczajnego, ale ta czteroczęściowa mini seria jest po części swoistym Year One dla tej postaci. Tu właśnie dowiemy się w jaki sposób Selina Kyle stała się nie tylko wytrawną złodziejką, miłością Batmana ale i swoistą femme fatale. Nie zapominano też o jej siostrze Maggie Kyle i pierwszym starciu Catwoman z Batmanem. Rysunki trochę archaiczne, ale czasami warto być wyrozumiały.

[(A)nonim]

Jak dla mnie zupełnie niepotrzebna historia, Miller wystarczająco nakreślił tę postać, wystarczyło to swobodnie kontynuować.

[Anarky]

Powiem tak historia jest dość blacha w niektórych momentach, brakuje mi tu większego nacisku na przemianę Seliny Kyle w Catwoman. O rysunkach już wspomniałem, fabularnie jednak nie jest tak źle. Aczkolwiek przydało by się oczywiste zakończenie ten mini serii, reasumując nie jest zle ale mogło by być lepiej. Podobnie oceniam Catwoman: Defiant, swoisty one shot.

[(A)nonim]

Ale właśnie po co komu ta przemiana, Miller pokazał to idealnie, prostytutka zainspirowana Batmanem przebiera się w kostium kota i zaczyna kraść. I tyle.

[Anarky]

Czy wszyscy musimy ciągle zapatrywać się i podziwiać oraz wychwalać pod niebiosa Franka Millera ? , tu zresztą powtarza się ten motyw z prostytutką zainspirowaną w jakimś stopniu Batmanem która przebiera w się w kostium kota i zaczyna kraść. Z tym ze tu w grę wchodzi jeszcze szantaż i morderstwo Catwoman.

[m2reily]

Miller pokazał to idealnie, prostytutka zainspirowana Batmanem przebiera się w kostium kota i zaczyna kraść. I tyle.

U Millera niemal wszystkie kobiety to skąpo odziane dziwki. 

[(A)nonim]

Czy wszyscy musimy ciągle zapatrywać się i podziwiać oraz wychwalać pod niebiosa Franka Millera ?

Nie wiem czy inni muszą, ale ja tak. Za The Dark Knight Returns. A Year One też jest świetne, prosty, ale nie głupi komiks bez kiczowatego bagażu superhero.

Z tym ze tu w grę wchodzi jeszcze szantaż i morderstwo Catwoman.

Plus siostra zakonnica i problemy moralne. Zupełnie nie potrzebne moim zdaniem.

U Millera niemal wszystkie kobiety to skąpo odziane dziwki. 

No i? Koleś ma fetysz i to bywa czasami nudne. Ale z Catwoman mi to nie przeszkadzało, dziwka w końcu też człowiek. A żeby być dokładniejszym trzeba zauważyć że Selina nie była typową ulicznicą, tylko raczej dominą sado-maso.

[Anarky]

Mnie The Dark Knight Returns i Year One ani ziębi, ani grzeje tak naprawdę. Akurat problemy moralne, plus wątek siostry całkiem zgrabnie wpisany jest w fabułę komiksu o Catwoman moim zdaniem. Co do Franka Millera i tego że niemal wszystkie kobiety są u niego to skąpo odziane, nie do końca bym się z tym zgodził że to reguła . Istnieją wyjątki jak chociażby Daredevil (Daredevil #158 jego debiut), choć niektórzy zaraz powiedzą że jest Elektra (no ale jest chociażby seria RoboCop wydana przez Avatar Press)

[(A)nonim]

Mnie The Dark Knight Returns i Year One ani ziębi, ani grzeje tak naprawdę.

Nie znasz się.

Co do Franka Millera i tego że niemal wszystkie kobiety są u niego to skąpo odziane, nie do końca bym się z tym zgodził że to reguła .

Ale chodzi o to "niemal".

[Anarky]

Nie po prostu mówię jak jest w moim przypadku

[(A)nonim]

I właśnie dlatego mrugnąłem.

[Leon Kennedy]

U Millera Kotka była mimo prowadzonego zawodu bardzo silną osobą i to się podoba. Również uważam, że jej rok pierwszy jest raczej zbędny, bo to, co dostaliśmy w pierwszym roku Gacka w pełni wystarcza, krótkie, zwięzłe i sensowne.

[Anarky]

Przecież i tu mamy ją przedstawioną jako silną kobietę, nie tylko wyrafinowaną ale i brutalną. Która w wyniku pewnych życiowych okoliczności decyduje się na takie a nie inne życie, co w konsekwencji doprowadza do jej konfrontacji z Batmanem.

[(A)nonim]

No ale te okoliczności życiowe nie były IMHO potrzebne.